Żółty powrót do wikliny
hej co tam u was? Pewnie już o mnie zapomnieliście. Dawno mnie nie było, jakoś tak czas uciekł mi między paluchami zbyt szybko i tak się złożyło że jestem mamą na pełnym etacie w pracy i w domu, roboty po pachy i ciężko znaleźć chwilkę na ulubione zajęcia
mimo trudności czasowych zrealizowałam kilka nowych pomysłów.
Najtrudniejsze jednak to znaleźć czas na przysiatkę przed kompem i sklecenie kilku słów do was. mam nadzieję że chociaż moją zwłokę rekompensuje jakość moich wypocin ok już starczy i przechodzę do sedna:
Dziś wiklinka
Mały żółty koszyczek różany i rakietka
W zasadzie zrobiłam go na kolorki u Danutki ale miesiące mi umknęły i nie zdążyłam wystawić.
Dodatkiem jest rakietka zrobiona z resztek rureczek
osłonka na flachę w odcieniu turkusu i żółci powstała całkiem spontanicznie i na szybko w przyszłości trochę dopracuję.
Niespodzianka!!!!!!!!!!!!!!!!
Na koniec w ramach przeprosin pochwale się pierwszą samodzielnie dokończoną pracą frywolitkową cudo to nie jest. ale i tak mam z tego wiele radości. na razie mam w planie ozdobić tym jakąś ramkę na zdjęcie a może to wywalę jak zrobię coś lepszego.
Przyznam że to trudna sztuka szczególnie jeśli z nitką nie bardzo się dogaduję.
pewnie jeszcze poćwiczę nie raz.
Pozdrawiam serdecznie buziaczki pa ;)